Katalog zaburzeń (Myškova)

 

Do czeskich książek podchodzę jak do dzikich bestii. Nigdy nie wiem która z nich nagle rozszarpie podszewkę świata i pokaże ludzką małość, głupotę, absurd istnienia, ale też dalsze ukryte sensy, o których człowiek dawno zapomniał. Wszystko to z niebywałym humorem i lekkością. Czeska literatura to zawsze wchodzenie do klatki i mierzenie się z tym, co w nas nieoswojone.

Zbiór opowiadań Białe zwierzęta są bardzo często głuche Ivany Myškovej próbuje uczynić rzeczywistość bardziej znośną i zrozumiałą. Nie da się przy tym uniknąć pewnego chaosu wywołanego nadmiarem: nadmiarem znaczeń i groteski. Każde z opowiadań to osobna całość, okraszona cytatem z tzw. wielkiej literatury europejskiej. Jest Gombrowicz, są Musil i Bernhar, jest Podróż do kresu nocy. Nie łączą się ze sobą – daje się jednak dostrzec kruchą nić, na którą wszystkie są nanizane. Myškova pozostawia trop, a przed podejmującym go czytelnikiem stoi solidne wyzwanie. Bo jest to trop niewyraźny, nieco już zatarty, a im dalej w gąszcz znaczeń, tym łatwiej go zagubić.

Tym, co definiuje bohaterów Myškovej – oprócz podobieństwa do obecnego w jednym z opowiadań jelenia, który włożył głowę w oponę i już z tą oponą zdechł – jest pewien brak. Każdemu, czy to jemu, czy jej, czy stoi na dalszym planie, czy na bliższym, czegoś brakuje, odczuwają deficyt. Brakuje im normalności, poczucia, że świat nie stoi na głowie, ale toczy się w określonym rytmie. Czasem nie mogą znaleźć kluczy, sięgają pod podszewkę torebki i mogą grzebać w nieskończoność, a i tak klucze się nie znajdą (kapitalna i bogata w sensy Podszewka); innym razem oczekują zrozumienia i akceptacji dla swoich dziwactw, czy nawet: dla własnego zagubienia (Suka albo czas na szczerość). Świat o smaku karmy dla psów jako definicja unifikacji? Proszę bardzo. W poszukiwaniu i badaniu galasów jako określenie drążącej coraz głębiej egzystencjalnej pustki, czyniącej temat nawet z galasów. Ależ oczywiście! Wyobraźnia Myškovej dryfuje po najdziwniejszych obszarach, jej fantazja zdaje się nie znać granic, jak u najlepszych absurdystów XX wieku.

Żeby nie było zbyt łatwo: czasem absurd wypływa z rzeczywistości, jest jej skutkiem. Częściej jednak to sami bohaterowie ten absurd produkują, schodząc w głąb swoich meandrycznych umysłów i próbując opisać świat za ich pomocą (opowiadanie Zasłona, otwarte cytatem z Bakakaju Gombrowicza). Gubią się, błądzą pośród nieoznakowanych ścieżek własnych mózgów. Wszystko po to, żeby zadać najgłębsze, egyzstencjalne pytania i próbować znaleźć chociaż namiastkę odpowiedzi. Namiastkę, która i tak prędzej czy później się wymknie, bo bohaterowie robią kolejne kroki i pogrążają się w niebyt; albo rzeczywistość ich zwyczajnie przerasta.

Warto jednak zaznaczyć, że Myškova daleka jest od tandetnego i prostackiego moralizowania. Woli raczej wpychać swoich bohaterów w świat i obserwować jego absurd – bądź absurd wyprodukowany przez nich samych – ich oczami. Ten zbiór opowiadań jest w istocie doskonałym katalogiem zaburzeń i patologii umysłowych: nerwice, lęki, urojenia, zaburzenia osobowości… Nie dziwię się, że “książka o ludziach czasów, w których zwiększa się spożycie antydepresantów” tak dobrze i celnie o tych ludziach opowiada.

Odór gnijącego żywcem psa (z jednego z opowiadań), odoru otaczającego wszystkich obecnych, nie jest wyłącznie smrodem fizycznego psucia: jest skutkiem dusznej atmosfery między domownikami, ich zamykania się w półsłówkach i niedopowiedzeniach, nieszczęścia, jakie każdy z nich w sobie nosi, ale żaden nie potrafi sobie poradzić. Albo raczej: z którym żaden z nas nie potrafi sobie poradzić. Myškova wymaga niespiesznej lektury, pełnej uwagi i koncentracji, tak, aby ów słodki smrodek otoczył czytelnika i pomógł mu zrozumieć jego (i świata) emocjonalno-egzystencjalne odjazdy. Jeśli nie czeska literatura, to już tylko szaleństwo.

Źródło okładki.

Leave a comment